CZEŚĆ! HALLO! SALUT! HELLO! CIAO!
Jak na czterolatka na wakacjach przystało, marudziłam rodzicom, że chcę lalkę ze sklepu obok naszego pensjonatu. Rodzice myśląc, że nie odważę się wejść tam sama i zapytać o jej cenę w języku włoskim, podali mnie wyzwaniu. Zdanie "Quanto costa bambola?" i cyferki od 1 do 20 wkuwałam podobno 3 dni, aż w końcu tam weszłam i wyszłam z lalką 😎 Tak oto Włoski fascynuje mnie od zawsze ale z niewiadomych powodów nie potrafię wyjść dalej jak poziom A1.2.
Moja francuska fascynacja wykiełkowała wraz z piosenką "Gitan" Garou graną na festiwalu w Polsce gdy miałam 6 lat. Wpadłam jak śliwka w kompot i całkiem szybko (bo tylko 2 lata 😂) poszło mi przekonanie rodziców do dodatkowych zajęć językowych. W miedzy czasie nie próżnowałam i uczyłam się sama słówek takich jak maman, papa, grand-mère, grand-père, chien et chat (pol. mama, tata, babcia, dziadek, pies i kot). Rok nauki pozwolił mi zgłębić podstawy języka, które do dzisiaj mogę recytować o 3 nad ranem. Do dnia dzisiejszego udało mi się poziom B1 z certyfikatem ministerstwa spraw zagranicznych Francji 💖 i pnę się dalej.
Angielski to specyficzny przypadek bo zaczęliśmy jako najwięksi wrogowie 😅 W porównaniu do kochanego francuskiego i włoskiego, brzmiał on dziwnie i nieprzyjemnie, a wymowa była zbyt twarda. Bardzo go nie lubiła, ale po wielu bataliach i nieprzespanych nocach, zaczęłam go rozumieć, a nawet lubić (zaraziłam nim nawet moja młodszą kuzynkę, która jak dorośnie chce się do UK przenieść 🙈). Od zawsze na zawsze będę wszystkich przekonywać do wymian międzynarodowych bo to one dają największego kopa w nauce języków! Dzięki nim opanowałam i angielski i francuski ..... i prawdę mówiąc gdyby prostość języka angielskiego, francuski miałabym już na znacznie większym poziomie 😬 oh well .... c'est la vie 😆
Moja przygoda z najnowszym językiem obcym rozpoczęła się podczas mojej pierwszej wymiany studenckiej z programu Erasmus. Język niderlandzki, obowiązujący we Flandrii, na początku uważałam za całkiem prosty do ogarnięcia ze względu na bliskość do angielskiego i naleciałości z francuskiego. Niestety z biegiem czasu, ta "prostość" jest niezauważalna w tym języku. Może i niderlandzki jest uważany za język, w którym szybko dochodzi się do biegłości, to w moim przypadku to nie działa. Na lokalnych zajęciach szkolnych dotrwałam do poziomu A2.3. i dalej idę sama. A przynajmniej będę próbować 😅🙈
Językowy bakcyl jest ze mną od kupienia tej nieszczęsnej lalki 😅😇 i zaprowadził do wielu szkół i nauczycieli językowych. Po drodze poznałam kilku poliglotów i którzy powiedzieli mi o tajemniczych spotkaniach poliglotów gdzie rozmawia się w dziesiątkach języków z ludźmi z całego świata 😍
MARZENIE WZIĄĆ W NICH UDZIAŁ!
Jak te anegdotki mają się do mojego bloga?
Blog będzie w języku polskim ale od czasu do czasu postaram napisać się coś po niderlandzku lub francusku jako, że to są moje główne złotka do polerowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz